piątek, 15 kwietnia 2011

Dziurawy Piotrek



Czajkowski pewnie przewraca się w grobie gdy patrzy jak wygląda nazwana jego imieniem ulica we Wrocławiu. Nie jest to może duża, główna ulica i ruch tutaj też nie jest zbyt duży, ale bardzo często przejeżdżają tędy ciężarówki z transportem do jednostki wojskowej czy TIR-y, które chcą się dostać na drogę wylotową w kierunku Warszawy. Ubolewają oczywiście mieszkańcy (może bardziej ich samochody), którzy dojeżdżają tą drogą codziennie do pracy. Zdjęli nawierzchnię i zostawili gołą, zdartą, poniemiecką kostkę z kawałkami asfaltu. Miód. Nie da się jechać szybciej niż 30 km/h bo wtedy trzeba będzie gonić własne koło. Jasne, że narzekać każdy jeden potrafi, a robić nie ma komu. Ale z początkiem kwietnia przyszła nadzieja. Po 4 miesiącach położono krawężniki i znaki ostrzegawcze. Ruch w interesie jest. Miejmy nadzieję, że asfalt wyleją jeszcze przed Euro 2012.

1 komentarz:

  1. miejmy miejmy..
    najbardziej na to, że Euro w ogóle się u nas odbędzie..

    OdpowiedzUsuń